Dobiegająca końca rezydentura Britney Spears trwała na tyle długo, że wielu fanów spoza Stanów Zjednoczonych miało okazę zobaczyć koncert Britney: Piece Of Me. Wśród wielbicieli gwiazdy podróżujących do Las Vegas na jej słynny show nie zabrakło oczywiście naszych rodaków. Jednym z nich jest Filip, który nie tylko pojawił się na widowni, ale również spotkał się z samą piosenkarką! Jego relację prezentujemy poniżej!

Na początku nie myślałem, że będę tu dzielić się z Wami swoimi wrażeniami, jakich doświadczyłem 2 września, ale po powrocie do Polski, oglądając swoje zdjęcie z Britney i porównując je z niektórymi innymi w galerii, stwierdziłem nieskromnie, że wyszło super i szkoda byłoby nie pochwalić się nim, a przy okazji opisać pokrótce, jak to wszystko wygląda.
"Zbiórkę" wyznaczono na godzinę 18:30. Przeszliśmy przez pierwszą z wielu wnikliwych kontroli bezpieczeństwa - ochroniarze byli skrupulatni jak na lotnisku, po czym pouczyli nas kilkakrotnie, że pod żadnym pozorem ani na chwilę nie można wyjmować z kieszeni telefonów. Po chwili - już na terenie Axis - spotkaliśmy się z przeuroczą Fe ("zabroniła" nazywać siebie Felicią), która przez następne dwie godziny oprowadzała nas po "teatrze" (tak nazywają salę). Powiedziano nam, że jest on największym tego typu obiektem na świecie. Fe zaznaczyła, że Mariah Carey, która niedawno zakończyła rezydenturę w Vegas, koncertowała przed mniejszą widownią. By udowodnić, że ze sceny widać niemal wszystko i wszystkich, wskazała nam jednego z dźwiękowców, który siedział mniej więcej w połowie sali, a jego mimika i tak była widoczna - wniosek jest taki, że Britney, jeśli tylko chce, może dojrzeć prawie każdego w Axis. Na scenie mogliśmy też dotknąć elementów scenografii do Slave (nie pamiętam dlaczego akurat tego), Fe "pilnowała", żeby każdy ich dotknął, bo niczego innego nie wolno było potem dotykać. Następnie oglądaliśmy inne elementy scenografii, stroje Britney, a Fe opowiadała ciekawostki na temat show - wszystko zajęło w sumie około godziny.
Potem Fe powiedziała, że mamy 20 minut wolnego czasu przed spotkaniem z Britney. Na terenie Axis nie było jeszcze zbyt wielu ludzi - jedynie osoby z biletami stojącymi, dlatego po obiekcie przechadzali się też tancerze, z którymi można było swobodnie porozmawiać. Większość osób udała się w tym czasie do baru, żeby się rozluźnić.
Po 20 minutach, w drodze na scenę, gdzie mieliśmy spotkać się z Brit, przeszliśmy jeszcze dwie dodatkowe kontrole. Powiedziano nam, że zostały one zaostrzone w czerwcu, po tym jak w Orlando podczas Meet&Greet zastrzelono Christinę Grimmie. Fe uczuliła nas, że Britney jest bardzo nieśmiała i powinniśmy podejść do niej odważnie, śmiało coś powiedzieć, bo jeśli my się będziemy bać, to ona dwa razy bardziej. Dodała też, że widziała w internecie wiele słabych zdjęć i nikomu z nas takiego nie życzy. Na zdjęcie czekała między innymi kobieta z małą dziewczynką i to one miały iść pierwsze, żeby Brit "rozluźniła się" na widok dziecka.
Na pojawienie się gwiazdy wieczoru i rozpoczęcie spotkania czekaliśmy dość długo - ochroniarze mówili, że zajmuje to dłużej niż zwykle. Stojąc w kolejce nawet nie zauważyłem, że panie już weszły, a po chwili wyszły. Podobnie było z chłopakiem, który wchodził zaraz po nich. W inne wieczory taka chwila z Brit pewnie też nie trwa długo, ale pomyślałem sobie, że tym razem wszystko działo się szybciej, bo było mniej czasu z powodu spóźnienia Britney. No cóż, szkoda.
Spotkanie było bardzo, bardzo krótkie. Kątem oka widziałem biegających Seana i Jaydena (synów Britney - red.) po scenie i mnóstwo innych ludzi wokół. Wyglądało to tak: przedstawiłem się, powiedziałem, że jestem z Polski, a ona tylko pokiwała ze zrozumieniem głową – w typowy dla siebie sposób, jak robi to w wywiadach, uśmiechnęła się i powiedziała "okay", potem jeszcze zamieniliśmy ze dwa-trzy zdania i zrobiono nam zdjęcie. Zdjęcie można było mieć tylko jedno; po tym, jak wszyscy byli już obfotografowani z naszą gwiazdą, świta Britney sprawdziła, czy nikt nie miał zamkniętych oczu - tylko w takim wypadku można było zrobić sobie drugą fotkę (Fe zdradziła, że nawet jeśli to Brit ma zamknięte oczy, mówią jej, że to ta druga osoba je zamknęła - żeby się biedulka nie przejęła).
No i nadszedł czas na koncert - jak on wygląda, każdy wie - dodam tylko, że widziałem już na żywo wersję przed zmianami i cieszę się, że nie musiałem znowu oglądać siedzącego Lucky. Pamiętam, że w pewnym momencie Britney rzuciła jakąś koszulkę albo kapelusz do publiczności i zwróciła uwagę na pannę młodą w loży VIP - taka spontaniczna :P.
Po show mieliśmy wrócić do Fe, która miała nasze zdjęcia. Gdy dostałem moje, byłem w siódmym niebie, wcześniej nie widziałem, jaką dokładnie Brit zrobiła minę – chociaż poprosiłem ją, żeby wyciągnęła język. Zdjęcie wyszło zaje*iste!
Podsumowując - coś mogę wykreślić z mojej bucket list, byłem bardzo podekscytowany i na szczęście w ogóle niezestresowany, więc gładko poszło. Szkoda, że trwało to tak krótko, ale to i tak jeden z najfajniejszych wieczorów w moim 22-letnim życiu, jeśli nie najfajniejszy. Britney, zobaczymy się za rok! Na pewno już nie twarzą w twarz, drugi raz nie wydałbym tylu pieniędzy na to, ale gdzieś na widowni będę siedział :)
|